Kopiowanie treści zabronione.
Skontaktuj się ze mną w celu ustalenia zasad współpracy.

lawendowy plener ślubny

Zakładając „firmę portretową”, nie planowałam robić sesji ślubnych. Para, która się do mnie zgłosiła jako pierwsza, zmieniła moje postrzeganie tego rodzaju zdjęć. Patrząc na ich miłość, szczęście, okazywane sobie uczucia, wszystkie drobne gesty czułości i radość z tego, co się właśnie dokonuje, uznałam, że fotografia ślubna również mi sprawia radość. Pisałam niejednokrotnie, że moja pasja fotograficzna zrodziła się w podróży, czyli z reportażu podróżniczego, czy raczej z podglądania ludzi w ich naturalnym otoczeniu. Z czasem coraz uważniej przyglądałam się ich twarzom. Tak powstał portret, który stawiałam na pierwszym miejscu przez dłuższy czas.

I nagłe olśnienie. Odkryłam, że fotografia ślubna łączy w sobie te wszystkie elementy: uwiecznianie niepowtarzalnych chwil, voyeryzm, przyglądanie się ludziom w momentach dla nich szczególnie ważnych, piękne otoczenie, dbałość o szczegóły, spontaniczność, wieczne zaskoczenie. Tak, dzięki Darii i Jaromirowi zaczęłam poważniej myśleć o sesjach ślubnych. Do tego stopnia, że zrobiłam kurs liturgiczny dla fotografów (! :), no i pojechałam na kilka plenerów. I tak, plenerowe sesje ślubne dodają kolejną wartość – stają się namiastką podróży, sprawiają, że odkrywam nowe miejsca, nawet jeśli są one blisko od domu.

Dzięki ostatniej sesji ślubnej na lawendowym polu, wróciłam do kolebki Państwa Polskiego, czyli na Piastowski Szlak. Jak się okazuje Wielkopolska i Kujawy kryją w sobie wiele pól lawendy, a to przecież doskonała sceneria na sesję ślubną, narzeczeńską, brzuszkową, kobiecą…

No ale przestaję się rozpisywać i wracam do postprodukcji fot. A tymczasem zapraszam do śledzenia mojego ślubnego portfolio.

***

plener ślubny z Workshopworld | Lawendowe Zdroje, lipiec 2021, czyli fotografia: @agnieszkacytacka.fotografia | organizacja @workshopworld |

Comments are closed.