Joanna Podolska | Muzeum Książki Artystycznej
To dla mnie jedno z najbardziej niezwykłych miejsc w Łodzi: stara, zniszczona już zębem czasu willa Henryka Grohmana, która w murach z czerwonej cegły ma zapisaną historię rodziny łódzkich przemysłowców. A jednocześnie to siedziba niecodziennego muzeum, którego twórcy postawili sobie zadanie tworzenia i kolekcjonowania unikatowych, wyjątkowych książek, a także zatrzymanie i uratowanie przed zniszczeniem odchodzącej w przeszłość sztuki drukarskiej.
Tam zawsze zobaczę i odkryję coś ciekawego: słowa ukryte w maleńkich buteleczkach, hebrajskie czcionki odgrzebane w jakiejś piwnicy, czy tekst wiersza przedstawiony w formie, o jakiej mi się nawet nie śniło. Jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby Jadwiga i Paweł Tryznowie nie zgodzili się, abym przyszła z moimi gośćmi, czy to będą studenci kulturoznawstwa, dziennikarze czy odkrywający swoje korzenie albo eksplorujący Łódź artyści.
Uwielbiam to miejsce – Muzeum Książki Artystycznej przy ulicy Tymienieckiego. I mimo toczącej się od ćwierćwiecza walki o jego przetrwanie – czuję panujący tam spokój, luz i niezobowiązującą prostotę. A także autentyczne poświęcenie i konsekwentne dążenie do wytyczonego celu.
To miejsce jest jakoś przeze mnie oswojone. Pisałam o nim wiele razy jako dziennikarka, oprowadzałam jako przewodniczka po tajemniczych zaułkach Łodzi. Tam zorganizowałam wieczór z ogniskiem dla Williama Whartona, tam tańczyłam w Sylwestra ze Zdzisławem Jaskułą przebranym w dziadowską sukmanę, tam słuchałam poezji, jazzu, ale też muzyki industrialnej. I to miejsce chciałam zatrzymać w Atlasie Piękna. Ono po prostu jest piękne. I naturalne.
Może dlatego tak trudno mi było pozować. Do tego w makijażu :)
Kobieta instytucja. O Łodzi wie wszystko, żaden zakamarek miasta nie ma przed nią nazbyt wielkich tajemnic. Dba o spuściznę wielokulturowej Łodzi. Pięknie i mądrze pokazuje ją innym – studentom, turystom, mieszkańcom. Przez lata tworzyła łódzki „ Spacerownik”, inicjowała „ Kolorową Tolerancję”. Wspaniała dyrektor Centrum Dialogu, któremu oddaje swój czas, wiedzę i serce. Jeśli choć trochę interesujecie się kulturą, literaturą i samą Łodzią, nie ma możliwości, byście nie spotkali jej na swojej drodze.
Joannę znam od lat i od zawsze podziwiam za niesłabnącą energię, radość życia, ciągłą obecność, nieprzeciętną aktywność i wielkie serce. Mogłabym się rozpisywać, ale powiem tylko, że od samego początku stoi na szczycie Atlasu.
Pierwszy raz w Muzeum Książki Artystycznej byłam na spacerze, który prowadziła moja bohaterka. Teraz spotkałyśmy się ponownie w tym zaciszu magii, głębokiego piękna i cudów nad cudami. W chińskiej megaprodukcji „ Hero” jest taka wspaniała scena o sile kaligrafii – tysiące strzał wojów rozbija się o kunsztownie i ze spokojem kreślone przez starego mistrza i kobiety kreski pisma. Symbole kruchej duchowej i twórczej pracy człowieka opierają się sile agresywnej broni puszczanej z nienawiści, próżności, zachłanności i pustej żądzy władzy. Muzeum Książki Artystycznej jest niczym ten chiński klasztor kaligrafii.
Agnieszka Cytacka | Łodzianki. Atlas Piękna