Aleksandra DuLas | Stoki
Stoki to miejsce wyjątkowe. Niby miasto, ale właściwie jak na wsi, a przynajmniej w małym miasteczku. Kiedy wysiada się z tramwaju na Telefonicznej, można zapomnieć, że jest się raptem kilka przystanków od centrum Łodzi. Czas tu jakby zwalniał i robi się bardziej swojsko. Ludzie zawłaszczają przestrzeń, tworząc mini ogródki wokół kamienic, wieszając pranie między drzewami, naprawiając coś przed klatką schodową, dokarmiając i oswajając okoliczne koty. Wszyscy się znają, przynajmniej z widzenia, ludzie się sobie kłaniają, wiedzą o sobie sporo. Dzieci są pod stałą społeczną kontrolą, bo znamy rodziców, zwracamy uwagę na bezpieczeństwo.
Na Stokach rozmawia się z sąsiadami. W trakcie wieszania prania za blokiem, spacerów z psem, zakupów i jazdy autobusem. Do niedawna autobus też był częścią kolorytu. Linię 58 jadącą na Stoki, obsługiwała firma KORO. Autobusy wyglądały jak wiejski PKS w latach 80 - tych ubiegłego wieku. Kierowca znał wszystkich mieszkańców, witał się z osobami wsiadającymi i żegnał wysiadających, zatrzymywał między przystankami, żeby starsze panie miały bliżej do domu. Pamiętam, jak wracałam do domu zimowym wieczorem pieszo z synem, który miał wtedy trzy lata i kierowca, który nas zauważył, zatrzymał się, żeby nas zabrać. Takie zachowania budują wspólnotę. Ile razy biegłam do autobusu, a on czekał, bo przecież kierowca wiedział, że jadę na Stoki.
To, co mnie szczególnie w Stokach pociąga, to zieleń i przestrzeń do biegania z psami. Mamy tu też masę ptactwa (dzięcioły zielone, skowronki, słowiki, bażanty) i inne zwierzaki (lisy, kuny, jeże czy zające). Stoki pachną. Wiosną bzem i jaśminem, latem zbożem, łubinem i różami, jesienią suchymi liśćmi a zimą drewnem z pieca. Architektura też jest godna uwagi. Część kamienic powstało w czasie drugiej wojny światowej, część po wojnie. Wyglądają nietypowo dla Łodzi, spadziste dachy, łuki w oknach, drewniane drzwi i schody. Stale niektóre ulice są wyłożone kocimi łbami. Tworzy to wyjątkowy klimat. I choć powstał tu market, rozbudowało się skrzyżowanie Janosika i Telefonicznej, MPK przejęło linię 58, to klimat małego miasteczka jest stale żywy.
Z opowieści Oli i naszego spaceru po Stokach wyłania się obraz świata tęskniącego za naturalnym rytmem życia we wspólnocie, gdzie każdy może liczyć na każdego, gdzie pogoń za pieniądzem nie wypiera prostego poczucia przyzwoitości, empatii czy pomocy innym.
W takim otoczeniu żyje prezeska Spunk Fundacji Nowoczesnej Edukacji i redaktorka naczelna jedynej gazety społecznej w Łodzi: „Miasto Ł”. Kiedy robiłyśmy zdjęcia, nikogo z sąsiadów ten widok nie dziwił, bo przyjeżdżały tu już wcześniej radia i telewizje w podobnym celu. Działalność zawodowo-społeczna Oli wymaga dużej determinacji, bywa walką z wiatrakami przesądów i pokrętnej logiki. Moja bohaterka dzielnie niesie ten kaganek oświaty, otwartości i szacunku dla drugiego człowieka.
Agnieszka Cytacka | Łodzianki. Atlas Piękna