Kopiowanie treści zabronione.
Skontaktuj się ze mną w celu ustalenia zasad współpracy.

Aleksandra Knapik | Park na Zdrowiu i Pomnik Czynu Rewolucyjnego

0
0
0
0
0
0
0
0
0
0
0

Aleksandra Knapik | Park na Zdrowiu i Pomnik Czynu Rewolucyjnego

Do tego parku chodziłam jako dziecko z rodzicami i siostrą na niedzielne spacery, gdy mieszkaliśmy na Starym Polesiu. Pomnik Czynu Rewolucyjnego wydawał mi się wtedy wielki i abstrakcyjny, znaczenia nabrał dopiero później.

Moja rodzina jest związana z Łodzią – praprababcia Broncia od strony taty była jedną z rewolucjonistek roku 1905, kobietą-dromaderką przenoszącą broń pod spódnicą, a babcia Marianna, mama mojej mamy, włókniarką w Zakładach Marchlewskiego. Te wzorce silnych kobiet nauczyły mnie walki o siebie i o to, co słuszne. Stąd moje zaangażowanie w aktywizm – dotyczący przede wszystkim praw kobiet w grupie Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom, ale także organizowanie obchodów Powstania Łódzkiego – Rewolucji 1905 roku.

Ta historia przemawia do mnie nie tylko ze względu na wątki osobiste, ale także jako walka o prawa pracownicze, o godność i wolność. I paradoksalnie, pomimo tego, że to historia większości z nas, jest dużo mniej znana niż łódzcy fabrykanci.

Dzięki zaangażowaniu w przywracanie tej historii zadziała się też rewolucja w moim prywatnym życiu. Związałam się z Kasią, założyłyśmy rodzinę i na sesję sama przyjechałam jako mama – z synkiem Stasiem.


Kiedy w czerwcu na fanpage'u Atlasu puściłam w świat prośbę o podrzucenie pięknie aktywnych kobiet działających na rzecz miasta, kultury i innych kobiet, ktoś napisał komentarz, że nominuje wszystkie Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom. Przeszła mi wtedy przez głowę myśl o stworzeniu portretu zbiorowego tej grupy aktywistek. Zastanawiałam się, czy uda im się wybrać jedno wspólne miejsce i jak ja je wtedy je policzę – jako jedną czy kilka, kilkanaście? Takie przyziemności sprawiły, że myśl ta uleciała, ale po jakimś czasie do projektu odważyłam się zaprosić kilka z nich.

Aleksandra – o subtelnym, ciepłym, życzliwym głosie – sama siebie nazwała kiedyś „uliczną krzykaczką”, a na naszą sesję zabrała między innymi uliczną szczekaczkę, która zaplątała się gdzieś w wózku jej synka. Nie była potrzebna. Siła kobiety i miłość matki w czerwonej chuście pod Pomnikiem Czynu i w złocie w jesiennych liściach przemawiają znacznie donośniej.

Agnieszka Cytacka | Łodzianki. Atlas Piękna

GALERIE