Marta Olejniczak | Dom Towarzystwa Kredytowego
Dom Towarzystwa Kredytowego odkryłam po raz pierwszy podczas Festiwalu Czterech Kultur. W jego wnętrzach Michał Borczuch wystawiał spektakl „Dom sierot” na podstawie tekstów Janusza Korczaka. Wtedy też po raz pierwszy przeprowadzałam wywiad z twórcami przedstawienia. Dla studentki teatrologii była to nie lada gratka i pierwsza wprawka dziennikarska.
Zniszczone schody, osypujący się tynk, przykurzone freski już wtedy wyglądały wspaniale. Budynek projektu Hilarego Majewskiego mimo upływu czasu wciąż wyglądał jak architektoniczna perła rodem z Włoch. A może upodobanie do zniszczonych budynków jest typową łódzką przypadłością ludzi chorych na to miasto?
Przez wiele lat mijałam Pomorską 21 z sentymentem dla tajemniczego hasła „Viribus unitis”. Snułam wtedy jego własne interpretacje. Nie rozumiałam, jak wiele znaczyło dla historii gospodarczej miejsca. „Wspólnymi siłami” – co dziś znaczy dla tych, którzy są tu i teraz?
Tego dnia słońce padało z iście południowym wdziękiem na kafle balkonu pałacu przy Pomorskiej 21. Przypomniała mi się Marta powracająca po roku studiów we Włoszech – cała w blasku przemiany, jaka jest udziałem tych, którzy doświadczają innego świata. Na głowie pojawił się bujny lok, na ustach głęboka krwista czerwień.
Podczas sesji Dom Towarzystwa Kredytowego przeniósł nas do słonecznej Italii, dopełniając marzycielskiego wcielenia mojej bohaterki. A na co dzień jest ona niezawodna, precyzyjna, dokładna, skrupulatna, profesjonalna w każdym calu. We wszystkich teatrach, w których pracowała i pracuje, zostawia ślad, który wychodzi daleko poza doczesność.
Agnieszka Cytacka | Łodzianki. Atlas Piękna