Marta Zdanowska | Antykwariat „Book się rodzi”
Moja Łódź jest miastem wyobrażonym i w zasadzie urojonym. Bo jej podszewka składa się ze słów, opowieści i fragmentów historii – czasem smutnych, czasem zabawnych i szalonych. Jest taka, jakie może być miasto z liter, w którym podwórka i ludzi już ktoś opisał. Albo opisuje.
W głąb tej przestrzeni wyobrażonej czasem zapraszają antykwariaty. Kopalnie tekstów i kontekstów.
Z roku na rok jest ich w Łodzi coraz mniej. Znikają. Ale to w nich czasem znajduje się prawdziwe skarby, bez których nie powstałyby nowe książki, świetne spektakle i nie spotkałoby się fascynujących ludzi. „Book się rodzi” to jeden z nich, przejście do świata liter. I inspiracji do wszystkiego, co można w mieście zrobić: artystycznie, literacko, społecznie. Bo w literach przede wszystkim o to chodzi: o fascynację, zmuszenie do działania, zmianę perspektywy.
Nie potrafię na to patrzeć inaczej, bo od lat zajmuję się literaturą. Zwłaszcza literaturą kobiet. Prowadzę spotkania z pisarkami, warsztaty literackie, spacery z Łódzkim Szlakiem Kobiet i czytania performatywne z Kolektywem Szechiny. Wierzę, że tekst potrafi nas zaprowadzić bardzo daleko. Za horyzont. A wtedy Łódź widzi się zupełnie inaczej. I inaczej się po niej chodzi. Oglądając podszewkę miasta.
Jadę na daleki Widzew, żeby za ostatnie stypendialne pieniądze odkupić niedostępną na rynku książkę Ewy Kuryluk „Salome, albo o rozkoszy”. W moje ręce trafia duży wolumin w twardej czarnej oprawie. Przekazuje mi go dziewczyna poznana na forum literackim gazety. W czasach przedfejsbukowych to tam spotykali się książkowi maniacy, by wymieniać się wiedzą tajemną. Adepci polonistyki, którzy schwytali boga za stopy. Tak poznałam Martę.
Od tamtego czasu nasze drogi krzyżują się nieustannie. Marta jest jedną z najbardziej aktywnych kobiet animujących literackie życie miasta. Czyta, pisze, redaguje, organizuje, promuje, rozmawia. Stworzona jest z liter. Nasza znajomość poniekąd rozpoczęła się od antykwarycznej miłości do książek, poszukiwań niedostępnych na rynku egzemplarzy, więc sesja musiała mieć swój finał w przestrzeni opanowanej przez słowa – tam, gdzie „Book się rodzi”.
Agnieszka Cytacka | Łodzianki. Atlas Piękna